Różne gadżety są mocno osadzone w życiu współczesnego człowieka, co przynosi korzyści, ale niezdrowe przywiązanie do nich ma szkodliwy wpływ na jakość życia. Raper P. Diddy podzielił się swoją metodą radzenia sobie z tym złem.
Niedawno 48-letni Shawn John Combs, który w swojej długiej muzycznej karierze kilkakrotnie zmieniał pseudonimy, udzielił wywiadu amerykańskiemu gazetowi GQ, opisując swoją zależność od własnego smartfona i co pomogło mu się go pozbyć.
Według hip-hopowego artysty z 825 milionami dolarów na koncie, pod koniec 2015 roku wpadł w prawdziwą depresję, która została sprowokowana przez ciągłe zwisanie w telefonie. Opisując jego stan, P. Diddy powiedział:
"Czułem, że każdego dnia oddalałem się coraz bardziej od Boga".
Ciągły niepokój i słabość emocjonalna uniemożliwiały muzykowi pisanie piosenek, kryzys twórczy zasłaniał go głową.
Szukając wyjścia z błędnego koła, w świecie, w którym telefon jest głównym środkiem komunikacji, bez którego nie może zrobić, Sean postanowił odejść od cywilizacji. Pi Diddy, który zajął drugie miejsce na liście najbogatszych raperów w najnowszym rankingu magazynu Forbes, osiadł w Sedona w Arizonie i spędził swoje dni na pustyni Sonora, która jest w pobliżu, łącząc się z naturą.
Efekt nie nadchodził długo, obserwując krajobrazy i faunę zamieszkującą pustynię, w głowie pojawił się wstrząs świadomości i znów zabrzmiały nowe melodie i teksty.
Raper nie porzucił gadżetów, ale zmienił stosunek do nich.
Nawiasem mówiąc, w zeszłym miesiącu P. Diddy wziął udział w meczu koszykówki w Los Angeles i, sądząc po zdjęciach paparazzi, nigdy na sekundę nie rozstał się ze smartfonem.