Tej nocy w Los Angeles gwiazdy zgromadziły się w budynku Staples Center podczas 58. ceremonii rozdania nagród Grammy, co słusznie uznano za muzyczny Oscar.
Gospodarzem imprezy był raper LL Cool J, który umiejętnie zabawiał wybredną audytorium. Goście ze sceny byli zadowoleni: Adel, Taylor Swift (otwierający koncert), John Legend, Lady Gaga, Johnny Depp z Alice Cooper i Joe Perry, którzy byli wspierani przez Amber Heard, The Weeknd, za co jego dziewczyna Bella Hadid, Kendrick Lamar doświadczyła, Lionel Richie i inni.
Triumf tego wieczoru był Kendrick Lamar, który zebrał pięć statuetek nagród. Wygrał je we wszystkich kategoriach rapowych i podzielił się zwycięstwem Taylora Swifta za najlepszy film ("Bad Blood").
Taylor otrzymał także prestiżową nagrodę za najlepszy album ("1989"). Podczas jej wystąpienia wykonawca "zemsty" wobec jej przestępcy Kanye Westa (sam raper nie był na sali), który obraził ją w swojej pieśni. Powiedziała, że niestety są ludzie, którzy nie lubią, gdy kobieta osiąga sukces i próbują zdobyć jej sławę.
Ballada "Thinking Out Loud" w wykonaniu Eda Shirana została uznana za piosenkę roku. "Gramophone" na najlepszy debiut trafił w ręce Megan Traynor, a Justin Bieber został nagrodzony za najlepszą piosenkę taneczną.
W nominacjach elektronicznych nie było równe Skrillexowi i Diplo aka Jack Ü. Najpopularniejszym nagraniem było "Uptown Funk" Marka Ronsona i Bruno Marsa. Trzy nagrody w kategoriach śmiertelnych otrzymały zespół Alabama Shakes.
Dodaj w tym roku na organizatorów nagrody spadła lawina krytyki. Miliony telewidzów oglądało transmisję festiwalu muzycznego, który był oburzony obfitością reklam, w rzeczywistości częstotliwość reklam przekraczała czas pracy artystów.