Emma Thompson dokonała nieoczekiwanego spowiedzi, która dotyczyła nie tylko jej osobiście, ale także obecnego przywódcy USA, Donalda Trumpa. W latach 90. 45. amerykański prezydent, który nawet nie marzył o karierze politycznej, wytrwale zabiegał o brytyjską aktorkę, ale został odrzucony.
57-letnia Emma Thompson została gościem jednego z talk show w szwedzkiej telewizji na kanale SVT. Prelegent, mówiąc o niejednoznacznej postawie przedstawicieli elity filmowej do Donalda Trumpa, chciał poznać pozycję swojego gwiazdorskiego gościa. Okazało się, że aktorka jest nie tylko osobiście obeznana z prezydentem, ale może stać się pierwszą damą, którą zresztą żałuje. Dziewiętnaście lat temu medialny potentat sympatyzował z Emmą, ale ona się nie odwzajemniła.
Historia, którą właściciel dwóch Oscarów powiedziała mediom, wydarzyła się w 1998 roku w Los Angeles, kiedy ona i John Travolta wystąpili w filmie "The Main Colors". Warto zauważyć, że fabuła dramatu rozwija się wokół wyścigu o prezydenturę Stanów Zjednoczonych.
Według Thompsona była w przyczepie, gdzie była jej garderoba, kiedy zadzwonił telefon, wcześniej wisiał w domu. Kiedy aktorka podniosła słuchawkę, osoba na drugim końcu drutu, przedstawiając się jako Donald Trump, zaprosiła ją do wygodnego mieszkania w Trump Towers. Miliarder zaprosił Emmę na kolację, wyrażając nadzieję, że będą razem bardzo dobrze.
Aktorka, która w tym momencie ledwo odzyskiwała siły po rozwodzie, straciła szansę, by zostać panią Trump. Obiecała przemyśleć tę propozycję i zadzwoniła do Donalda, ale jej nie zrobiła.
Dodaj, w czasie flirtowania z Thompsonem, Trump znał już swoją obecną żonę Melanię Knaves, ale wciąż był związany ze swoją drugą żoną, Marla Maples, z kumplem rozwiedzionym w 1999 roku. Na fotomodelu ze Słowenii Donald ożenił się dopiero w 2005 roku, więc teoretycznie Emma miała szansę zająć jej miejsce w sercu odrażającego polityka.