Postać Amy Schumer jest daleka od ideału, ale kręte kształty nie przeszkadzają jej uchwycić widzów ze sceny, niebieskich ekranów i błyszczących stron. Nowe dzieło 34-letniej aktorki na okładkę Vanity Fair nie pozostawi obojętnym ani jej fanów, ani krytyków.
Na półkach pojawiła się wkrótce nowa wersja Vanity Fair, jego bohaterka była gwiazdą o niezbyt standardowych tomach, która nie uważa się za dziewczynę w rozmiarze plus, - Amy Schumer.
Blond piękność i Annie Leibovitz, która stała się autorką sesji zdjęciowej, postanowiły wykorzystać pomysł przypięcia. Moda na plakaty przedstawiające śliczną na wpół ubraną dziewczynę, która jest przypięta do ściany, powstała w latach 40. XX wieku.
Amy, ubrana w czerwony gorset, starała się być uwodzicielska i, sądząc po entuzjastycznych komentarzach użytkowników i opinii prasy, okazała się piękną dziewczyną z pocztówką. Przypominała wielu legendarnej Marilyn Monroe. To porównanie bardzo zainspirowało Schumer.
Widząc wyniki photoset, aktorka nie od razu je docenić, zdjęcia nie spowodowały radości Amy. Aktorka postanowiła zagrać na nim i opublikowała na Instagramie migawkę bohaterki nowego sezonu "Gry o Tron" Melisandry. Podpis pod zdjęciem starej nagiej damy brzmiał: "Jestem na okładce" Vanity Fair ". Fallovers zasypiały z pytaniami i postanowiła pokazać prawdziwe ujęcia, reakcja fanów szybko rozwiała wszelkie wątpliwości. Nazwali ją prawdziwą i niepowtarzalną kobietą, dziękując redakcji Vanity Fair za ich doskonały wybór.