Venus Williams, która z niecierpliwością czekała na wyniki śledztwa w sprawie śmiertelnego wypadku z jej udziałem, może odetchnąć z ulgą. Gracz tenisowy nie został uznany za winnego wypadku.
9 lipca 2016 r. Na Florydzie SUV, który był kierowany przez pięciokrotnego zwycięzcę 37-letniej Venus Williams, Wimbledonu, zderzył się z samochodem. Słynny sportowiec nie ucierpiał, czego nie można powiedzieć o pasażerach innego pojazdu. 78-letni Jerome Barson z poważnymi urazami głowy został zabrany do szpitala, gdzie zmarł dwa tygodnie po incydencie.
Do wypadku doszło na skrzyżowaniu i podczas wstępnego śledztwa na miejscu, bez wchodzenia w szczegóły, policjanci zdecydowali, że Wenus jest winna wypadku, który dał podstawy, by krewni zmarłego emeryta udali się do sądu, domagając się kary za Williamsa.
Departament policji w mieście Palm Beach Gardens, gdzie doszło do wypadku, wypowiedział ostateczny wynik swojego dochodzenia w tej delikatnej sprawie, uzasadniając Wenus. Zgodnie z raportem, Williams postępował zgodnie z przepisami ruchu drogowego w momencie wypadku i nie naruszył ich, więc zarzuty w sprawie śmierci Jerome'a Barsona nie zostaną wniesione przeciwko niej.
Podaje się, że film z miejsca wypadku pomógł ekspertom w ustaleniu prawdy. Tenisista wjechał na skrzyżowanie zgodnie z sygnałem sygnalizacji świetlnej, ale inny samochód sprawił, że pozostała tam przez kilka sekund. W tym momencie światło na światłach zmieniło się i samochód, który był prowadzony przez żonę zmarłego, zaczął się poruszać, po czym nastąpiła śmiertelna kolizja.
Krewni Jerome'a Barsona nie zamierzają się poddać i wierzą, że wnioski policji powstały pod naciskiem i nie są prawdą.