Problemy z synem i wojna z byłym małżonkiem negatywnie wpływają na stan psychiczny Madonny. Jest na skraju rozpaczy. 57-letnia gwiazda przez cztery godziny opóźniała występ w Melbourne, próbując dostroić się do koncertu. Na scenie piosenkarka zachowywała się niezbyt adekwatnie: ścigała wulgarne dowcipy i płakała.
Madonna tęskni za swoim synem i wydaje się, że nie jest już w stanie poradzić sobie z samym ładunkiem emocjonalnym. Rocco opuścił swoją sławną matkę i osiadł z ojcem w Londynie prawie cztery miesiące temu. Od tego czasu nie może z nim rozmawiać nawet przez telefon, uparta nastolatka tylko odwraca się, żeby wziąć telefon.
Fani, przyzwyczajeni do oburzających wybryków Madonny na scenie, są poważnie zaniepokojeni. Przed występem w australijskim Melbourne 10 marca Madonna powiedziała, że tego wieczoru będzie po raz pierwszy pijana. Biorąc pod uwagę, że przedstawienie nie mogło wystartować nawet cztery godziny, diwa popu miała mnóstwo czasu na uzyskanie odpowiedniego kształtu.
Wykonawca udał się do widowni w ubraniu klauna. Madonna podróżowała po scenie na trójkołowym rowerze, opowiadała dowcipy, a wykonując piosenkę "Mam to uratować moje dziecko", powiedziała, że dedykuje tę piosenkę swojemu synowi Rocco i wybuchnęła płaczem.
Widząc, jak matka cierpi, jej najstarsza córka Lourdes zamierza negocjować w jej imieniu z bratem i byłym ojczymem Guyem Richie. Aktorka nie ma nadziei na cud i nie spodziewa się, że 19-letnia siostra będzie mogła przekonać Rocco do powrotu do Stanów Zjednoczonych, ale być może dyplomata może przekonać 15-letniego brata, by wznowił kontakt z matką.
Przypomnijmy, że na początku marca Madonna faktycznie przegrała sprawę powrotu do domu Rocco, sąd pozwolił chłopcu tymczasowo zamieszkać z ojcem-dyrektorem i nalegał, by rodzice przestali wywierać presję na jego syna.
Madonna Rocco: