Na początku sierpnia na dużych ekranach miała miejsce długo oczekiwana premiera premiery "Suicide Squad". Podczas gdy niektórzy widzowie krytykują fabułę filmu i grę aktorów, jedna z aktorek, która grała w tłumie, postanowiła wrzucić drewno do ognia, oskarżając Jareda Leto o molestowanie seksualne.
Pewna Ariana Bellamar oświadczyła, że "brud" przydarzył jej się podczas kręcenia taśmy. Według niej, była molestowana przez jedną z głównych ról. Po chwili młoda dama nazwała Jareda Leto, który grał Jokera.
Dziewczyna i Lato zostały sfilmowane razem w scenie w klubie ze striptizem, a według "rannych" Jared zachowywał się zbyt wyzwolony. "Namiętnie warknął", pocierając spodnie, kiedy był blisko.
Przedstawiciel Jareda natychmiast skomentował historię panny Bellamar, nazywając swoją historię wynalazkiem, który nie ma nic wspólnego z rzeczywistością. W tym przypadku sama Ariana, jak się wydaje, wcale się nie denerwuje i nie denerwuje się latem, ma pięć minut sławy i nie ma czasu, by odpowiadać na wiadomości na Facebooku. W komentarzach "ofiara" Jokera napisała:
"Praca z Panem Leto była wyjątkowym doświadczeniem, które zdarza się raz w życiu."