Sławna 35-letnia bizneswoman, pisarka i polityk Ivanka Trump została gościem programu "Dr Oz's Show". Opowiedziała o tym, że w jej życiu były ciężkie czasy związane z narodzinami dzieci i depresją poporodową, a także o tym, kto widzi się w Białym Domu.
Ci, którzy śledzą życie najstarszej córki prezydenta USA wiedzą, że Ivanka i jej mąż Jared Kushner wychowują troje dzieci. Najstarsza dziewczynka Arabella ma teraz 6 lat, a jej synowie Joseph i Theodore - odpowiednio 3 i rok. Za każdym razem po narodzinach dzieci Trump doświadczał depresji poporodowej. Oto, jakie słowa przypominają ten stan Ivanka:
"Każdy wie, że narodziny dzieci to wielka radość, ale tylko kobiety wiedzą, co to znaczy walczyć z depresją poporodową. Nasze ciało jest zaprojektowane w taki sposób, że hormony stale się czują, a to wpływa nie tylko na nastrój, ale także na samopoczucie psychiczne. Nie ukrywam, że walka z depresją poporodową była mi bardzo trudna. Wydawało mi się, że jestem nieodpowiedzialną matką, która nie opiekowała się swoimi dziećmi, złym przywódcą i przedsiębiorcą, który w związku z pojawieniem się innego dziecka porzucił cały biznes. Byłem bardzo twardy emocjonalnie i tylko dzięki mojej rodzinie udało mi się z tym całym sercem poradzić. "
Następnie gospodarz "Shaw Dr Oz" zapytał, jak kariera Ivanka postępuje obecnie na arenie politycznej, ponieważ jest ona jedną z doradczyń jej ojca Donalda Trumpa i cały czas przebywa w Białym Domu. Oto kilka słów o tej Ivanka powiedział:
"Zawsze uważałem siebie za złożonego i bardzo odpowiedzialnego pracownika, dlatego praca w Białym Domu fascynuje mnie bardzo. Zostałem jednak poinstruowany, tak jak reszta personelu tej organizacji, by zbierać informacje, analizować je, informować odpowiednich liderów, doradzać i oczywiście wykonywać polecenia. Ten rodzaj działalności jest dla mnie zrozumiały i akceptowalny. Nie jestem jedną z tych osób, które wpływają na decyzje prezydenta USA. Musimy zrozumieć, że mieszkańcy Ameryki wybierali Donalda Trumpa jako głowę państwa, a nie kogokolwiek innego. Dlatego ja, jak każdy pracownik Białego Domu, muszę przestrzegać zasad, a nie podważać autorytetu prezydenta USA. "