W niedawnym wywiadzie 59-letnia aktorka z Hollywood Michelle Pfeiffer opowiedziała o niespodziewanych szczegółach swojego życia osobistego. Przyznała więc, że niezwykle trudno jest jej budować relacje z mężczyznami z powodu braku zaufania:
"Powoli" włączam ". Potrzebuję wielu lat, aby zacząć ufać. Wszystko dlatego, że jestem osobą zamkniętą i łatwą w obsłudze. Zawsze boisz się otworzyć, pozostań niezabezpieczony. Wiadomo, że aby dogadać się z kimś, trzeba się zrelaksować i usunąć ochronę. Zazwyczaj wszystkie te randki miłosne, intrygi nie kończyły się na niczym. Moim problemem jest naiwność, nie mogłem ocenić sytuacji i często cierpiałem. Teraz czasami spoglądam w przeszłość i myślę, jak mogłem być takim głupcem? Nie, nie dotyczy to mojej obecnej żony Davida Kelly'ego. Wraz z nim wszystko jest inne. Nigdy wcześniej czegoś takiego nie doświadczyłem. "Jak nie dostać się do sekty?
Potem Michelle przypomniała sobie, że była już mężatką Petera Hortona, choć woli nie myśleć o tym okresie w jej życiu:
"Zapomniałem o tych czasach! Jednak z Peterem wszystko było niejednoznaczne. Pomógł mi uporządkować nieprzyjemnych ludzi, nazywali siebie "osobistymi trenerami" i rozmawiali o bretoństwie. To był taki kult, sugerujący moc energii słonecznej. Zawsze ścigali mnie, nie pozostawali w tyle za jednym krokiem. Ich usługi były strasznie drogie, a ja w tamtym czasie nie zarabiałem tak dobrze, jak teraz. Będę pamiętać, jak ta dieta zubodrobitelnuyu! "Chip" był taki, że tylko głodna osoba wymyślała bardzo jasne pomysły, może stać się mądrym i osiągnąć wiele. Nie osiągnąłem granicy moich możliwości, chociaż próbowałem. To było jakieś szaleństwo! "
Aktorka zauważyła, że to jej wina, że wpadła w sektę. Cała wina to jej niezdrowy styl życia i wyuzdana znajomość.