Legendarny członek The Beatles, pomimo wszystkich zalet show-biznesu, nie mógł iść do klubu nocnego Argyle, znajdującego się w Hollywood, gdzie efekt końcowy Grammy. Paul McCartney nie ominął strażnika!
Po wręczeniu głównej nagrody muzycznej celebryci udali się na prywatną imprezę zorganizowaną przez rapera Tygę, która nie była pozbawiona skandalu. Strażnicy, którzy byli na służbie przy drzwiach, nie wpuszczali 16-krotnego zwycięzcy Grammy, który postanowił bawić się razem ze swoimi przyjaciółmi.
Wychodząc z samochodu, McCartney z żoną Nancy, wokalistą Beckiem i Taylorem Hawkinsem, nie myśląc o tym, co złe, ruszył w stronę wejścia, ale tu czekało go nieprzyjemne zaskoczenie. Zamiast pozdrawiać sir Paula, strażnicy, którzy go rozpoznali, powiedzieli, że nie ma go na liście, więc nie byłoby łatwo go zorganizować.
Beatle wyraźnie nie spodziewał się takiego obrotu wydarzeń. Zdziwiony muzyk postanowił wyjaśnić bezczelnie: "O ile więcej VIP powinniśmy być?"
Jednak bramkarze przy wejściu najwyraźniej nie byli fanami jego pracy i po raz kolejny potwierdzili, że był nieproszonym gościem.
Opuszczając, Paul powiedział Beckowi: "Myślę, że potrzebujemy kolejnego hitu". Powiedział: "W przyszłym roku, koleś, napiszemy to."
26-letni Tyga był zaskoczony, gdy dowiedział się, że jego strażnicy nie pozwolili McCartneyowi i nie zadali sobie nawet trudu, by go poinformować, ale nie przeprosili Paula i nie napisali do strażników, by go zbesztali.
Paul McCartney DENIED na Grammy Party: