Tam, wysoko na rozległym niebie, żyją własnym życiem pełnym emocji. Wszystkie są bardzo różne i niepowtarzalne - są też imponujące giganty, a są tam bardzo małe krasnoludki, tak jak wszędzie, są gwiazdy i gwiazdy muzyki pop, a także gwiazdy-dzieci. Żyją szczęśliwym życiem - rosną i nieustannie zwiększają swój niebiański blask, aby oświecić innych, a inni w ich odpowiedziach oświetlają ich. Czasami zdarzają się i gwiazdy już tworzą się w zadziwiających konstelacjach, czasem rozpraszają się w różnych kierunkach, a następnie ponownie pojawiają się na niebie razem, a gdy ich długa ścieżka gwiazdowa zbliża się do końca, wymierają.

Wśród innych gwiazd istniała inna jasna i wyjątkowa gwiazda. Bardzo podobało się wielu młodym gwiazdom i często na nie patrzyli, ale niestety, aby się do tego przyznać i zaoferować, by powstały w konstelacji i nie śmiały. A nasza jasna, młoda, promienna, wolna i nieco smutna gwiazda unosiła się samotnie na niebie. Ale pewnego dnia na ścieżce tej Gwiazdy pojawiła się cała kometa. Rzuciła się na spotkanie, a za nią podążał trop, który rozpadał się w wir niezwykłych rozpylaczy. Gwiazda zobaczyła, że ​​to niezależne ciało niebieskie jest całkiem młodym człowiekiem. Niecierpliwie spoglądali sobie w oczy, czując silne wzajemne współczucie i uśmiechali się, jakby znali całe swoje życie. Czując silną emocjonalną atrakcję, od razu zrozumieli, że nigdy nie powinni się rozdzielać. I nie ma znaczenia, że ​​Star trudno było się poruszać za szybkim ruchem Komety - wciąż wpleciona w świetlisty pociąg i pędzona przez niebo, czuła się najszczęśliwsza w całym wszechświecie. Kiedyś Kometa odleciała w ważnych sprawach, podczas gdy Star cierpliwie i oddanie czekała na swojego towarzysza. Tymczasem przyjaciele naszej Gwiazdy zaczęli zauważać, że światło w niej nie było tak jasne jak wcześniej. Wynikało to z faktu, że zbyt często latała w ognistym ogonie ukochanej, a jej słoneczne iskry rozpuszczały się w gorącym płomieniu jego pociągu.

Opowieść szczęśliwej gwiazdy

Czas mijał i zdarzało się, że Kometa coraz bardziej opuszczała naszą Gwiazdę, pozostawiając ją całkowicie samotną. Coraz bardziej nieprzyjemne stały się te rozłąki, a spotkania wręcz przeciwnie - wszystkie były krótsze. Gwiazda stała się bardzo smutna z tego powodu. A kiedy jej oślepiające światło zostało prawie całkowicie zgaszone. I w jedną niesprzyjającą noc Kometa nie wróciła do naszej Gwiazdy. To czyniło ją wiele razy gorszą i płakała po raz pierwszy, wybuchnęła łzami zimnych, niebiańskich łez samotności i niechęci, rzucając je na chmury, które pędzą po niebie, a te z kolei są oświetlone niezrozumiałym obłoku. I całkiem niespodziewanie, każda mała i duża chmura synchronicznie grała tajemniczymi kolorami macicy perłowej, a po kilku sekundach wszystko dookoła było całkowicie rozświetlone delikatnym i ciepłym światłem. Gwiazda z nieoczekiwanego powodu podniosła swoje poplamione łzami, ale wszystkie te same piękne oczy i zobaczyła piękny młody Miesiąc zbliżający się do niego. Cicho i bardzo mocno obejmował naszą Gwiazdę, otarł jej łzy z twarzy, uśmiechnął się i zadzwonił do niej w niezapomnianej, międzygalaktycznej podróży. Potem nigdy się nie rozstali, nawet na minutę. Pływają razem, trzymając się za ręce i radując wszystkich, którzy spotykają się z nimi w drodze, niezwykłe w przepływie koloru piękna i szczęśliwych uśmiechach kochanków.