Prochy legendarnego Davida Bowie w weekend zostały rozproszone na pustyni Black Rock, znajdującej się w stanie Nevada, na festiwalu niezależnej sztuki Burning Man (przetłumaczonej z angielskiego jako "Burning Man").
Chrześniak Davida Bowie zwrócił się do swojej wdowy z nietypową prośbą. Poprosił o resztki muzyka pozostawionego po kremacji ciała w New Jersey, by rozproszyć śmiertelne szczątki Bowie na dorocznym festiwalu Burning Man.
Powiedział Imanowi, że przed upadkiem Dawida omawiali z nim taką możliwość. Żona zmarłego, po odbiciu, wyraziła zgodę na ceremonię.
W sobotę, w obecności 70 wielbicieli talentu Davida Bowiego, jego prochy rozproszyły się po pustyni.
Wcześniej w specjalnie wzniesionym budynku, który przypominał starożytną świątynię, każdy mógł sobie przypomnieć zmarłych bliskich. Ludzie chodzili do piramidy, wykonując piosenki muzyka, powiedział uczestnikom procesji.
Po zachodzie słońca, kiedy wszystko zostało pogrążone w ciemności, drewniana konstrukcja została spalona.
Przypomnijmy, że 69-letni Bowie zmarł na raka wątroby w styczniu tego roku.